Akcja filmu toczy się na węgierskim pałacu królewskim w XV wieku, podczas gdy państwo walczyło o swą niepodległość z tureckimi najeźdźcami. Pomimo, że tytuł brzmi „Boccaccio na Węgrzech” obraz ten nie ma nic wspólnego z postacią słynnego włoskiego pisarza, oprócz krótkiego interludium, podczas którego jeden z bohaterów śpiewa
Historia jest zawsze CZYJĄŚ historią (tworzoną przez kogoś dla kogoś), dlatego nie dotrzesz do prawdy, a jedynie stracisz wzrok w dymie półprawd, zdrad i przekupstw. Okazuje się, że nawet prawdę można próbować kupić. Choćby u wroga.
Bardzo specyficzne dzieło filmowe, na poły teatralne, na poły filozoficzne.
Jest to...
Tak brzmi polski tytuł, pod jakim wyświetlany był w kinach, ale skąd znafcy z FW mogą to wiedzieć? Nie ma nawet wzmianki o polskiej premierze. A ta była bodajże w roku produkcji. Do kin waliły tłumy, nie dlatego, że to taki świetny film, filmu nikt nie rozumiał, mówiono, że to takie węgierskie "Wesele" Wyspiańskiego -...
więcej