Relacja

MDAG 2022: Willem Dafoe i "Rzeka". Recenzujemy film Jennifer Peedom

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/MDAG+2022%3A+Willem+Dafoe+i+%22Rzeka%22.+Recenzujemy+film+Jennifer+Peedom-146717
MDAG 2022: Willem Dafoe i "Rzeka". Recenzujemy film Jennifer Peedom
źródło: Materiały prasowe
Rozpoczął się ostatni weekend 19. Millennium Docs Against Gravity. Jeszcze tylko do niedzieli istnieje możliwość zobaczenia na mdag.pl najlepszych dokumentów z całego świata. Na zakończenie festiwalu obejrzeliśmy wyreżyserowany przez Jennifer Peedom film "Rzeka", w którym pełniący rolę narratora Willem Dafoe opowiada o nieuchwytnej sile pędzącej rzecznym korytem wody. "Rzekę" recenzuje Gabriel Krawczyk.

Daj się porwać!

(recenzja filmu "Rzeka", reż. Jennifer Peedom)

Rzeka rzece nierówna i dwa razy do tej samej wejść się nie da? A jednak, pozbawiona nazwy i jednego koryta tytułowa bohaterka audiowizualnego eseju Jennifer Peedom zdaje się uosabiać wszystkie rzeki świata. Jest jak pramatka, która patrzy z góry na wszystkie swoje dzieci: i na te dumnie udające morza i na skromne strumyczki, na te zniewolone przez człowieka i te prujące w dół z dziką energią, te sunące po niebie i te powoli skapujące z lodowców. Tytułowa "Rzeka" jest nieuchwytną siłą, przyrodniczym, kulturowym i religijnym zjawiskiem, wielokształtną ekologiczną ideą i arcymetaforą (natury, czasu, istnienia i bóg wie czego jeszcze). Bez niej wszelkie życie i wszelka opowieść nie mogą zaistnieć. Bez rzeki nie ma i nas.


Świadoma łatwej do zbanalizowania, choć głębokiej, prawdy o nierozerwalnym sojuszu homo sapiens z rzeką, australijska reżyserka snuje nie tyle opowieść na zadany temat, co kontempluje temat rzekę. Składa jej hołd, celebruje jej urodę i twórczy potencjał, chcąc przywrócić należne jej miejsce w hierarchii ludzkich trosk i zainteresowań. Rezygnuje z gadających głów i dokumentalnych konwencji, które promują fakty, zamiast tego wraz z kilkuosobową ekipą operatorów i fotografów przyrody zwiedza 39 krajów i 6 kontynentów, chwyta za drony, wsiada do helikopterów, wspina się wysoko nad horyzonty i spogląda na rzeczne rozwidlenia okiem satelity. Mieszanka uchwyconych na ekranie tekstur, sił, prędkości i niedostrzegalnie przenikających się skali przypomina o naturze jako abstrakcyjnej artystce, a rozmaitość operatorskich metod podkreśla nieprzewidywalność rzecznego zjawiska. Sensacyjne podniecenie nie wyklucza tu trwogi z jednej i estetycznego bezdechu z drugiej strony.

Ktoś może oskarżyć Peedom o efektowną estetyzację i podbijanie syndromu Stendhala i ten ktoś będzie miał rację. Gdy z głośników słychać Bachów, Vivaldich i innych Mahlerów, szare komórki może drażnić pewien paradoks. Czyżby bez towarzystwa wysokiej zachodniej kultury nobilitacja tego, co pierwotne i przedkulturowe, była skazana na klęskę? W muzycznych wyborach filmowców jest jakiś rodzaj lenistwa, lecz jest w tym i temat: dla widza o zachodniej wrażliwości (w tym i dla mnie) tego typu kulturowa "kolonizacja" powrotu do natury okazuje się pieruńsko skuteczna. Grająca specjalnie dla nas Australijska Orkiestra Kameralna potrafi zahipnotyzować. Choć chrapliwa a czuła narracja Willema Dafoe (według przystępnego scenariusza Roberta Macfarlane’a) zbliża się do granicy kiczu, w moim przekonaniu tej granicy nie przekracza.

 Całą recenzję Gabriela Krawczyka przeczytacie TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones