Relacja

16. Millennium Docs Against Gravity: Komputery i traktory

https://www.filmweb.pl/article/16.+Millennium+Docs+Against+Gravity%3A+Komputery+i+traktory-133144
Recenzujemy kolejne filmu festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Ostatnio widzieliśmy "Czy ufasz temu komputerowi?", "Co zrobisz, gdy świat stanie w ogniu?" oraz "Symfonię fabryki Ursus". Sprawdźcie nasze wrażenia. Recenzują Michał Walkiewicz, Marcin Stachowicz i Gabriel Krawczyk. 

***


Przez ciemne zwierciadło, rec. filmu "Czy ufasz temu komputerowi?"

Zapomnijcie o Skynecie, o morderczych androidach zgniatających stopami ludzkie czaszki, o mackowatych mątwach z Matrixa i beznamiętnym HALU 9000. Choć nowy dokument zatroskanego o ludzkość Chrisa Painea ("Who Killed Electric Car?") pełen jest kadrów i wspominek z kultowych filmów, ambicje reżysera sięgają znacznie głębiej. Kolejnym ponurym wizjom i przepowiedniom patronuje raczej Stanisław Lem: "większość technologii ma świetlisty awers, lecz życie dało im rewers – czarną rzeczywistość". 


Pytania są istotne. Niestety, jest też na nie późno: jeżeli maszyny stają się wydajniejsze od ludzi w zajęciach fizycznych oraz intelektualnych, co powstrzyma je przed całkowitą aneksją rynku pracy? Czy fakt, że wnioskując z mimiki oraz języka ciała, będą w stanie nazwać i opisać nasze emocje, sprawi, że kiedykolwiek nauczą się empatii? Skoro procesy adaptacyjne, którym podlegają, nie są przez naukowców do końca zrozumiane, czy nie należałoby w imię światowego pokoju wyciągnąć wtyczki? Albo konkretniej: czy zautomatyzowane drony powinny posiadać system detekcji oraz identyfikacji celów, co kojarzy się już nawet nie z "Terminatorem", a z rozbuchanym finałem "Kapitana Ameryki: Zimowego żołnierza"

Na te retoryczne w gruncie rzeczy pytania reżyser odpowiada, korzystając z wiedzy i doświadczenia armii fachowców: specjalistów od robotyki, wykładowców uniwersyteckich, badaczy sztucznej inteligencji, ale też popkulturowych profetów. I tak, Elon Musk przekonuje, że destrukcja odbędzie się poza kwestiami jakiejkolwiek moralności, Jonathan Nolan porównuje wizję z "Westworld" do świata za oknem, Bóg nauk transhumanistycznych Raymond Kurzweil zapewnia, że przyszłość może być odwołana, zaś wszystkich godzi ponury facet ze Stanford, przykładający do inteligentnych maszyn definicję psychopatii. Bowiem zarówno w optyce bohaterów, jak i twórców filmu "niegodne zaufania" komputery do psychopaci doskonali: eliminujący wszystkie odstępstwa od algorytmu, zafiksowani na poszukiwaniu najkrótszej drogi do celu oraz ciągłym optymalizowaniu wydajności.

Całą recenzję Michała Walkiewicza można przeczytać TUTAJ.


***



Mardi Gras blues, rec. filmu "Co zrobisz, gdy świat stanie w ogniu?"

Nie mogę się zdecydować: Roberto Minervini to bard wykluczonych czy zwyczajny kabotyn? Wielkie czarno-białe zdjęcia, setki zbliżeń, poetyka bliska cinéma-vérité, brak muzyki i narracji pozakadrowej. Przeskalowanie estetyczne, tak jakby reżyser cały czas szeptał nam do ucha: "Patrzcie, OTO STAŁ SIĘ FILM". Z drugiej strony jest w tym jakieś smutne piękno. I wysoki poziom szacunku: skoro opowiadam o ludziach skrzywdzonych i wchodzę z butami w ich prywatność, to chcę dla nich najlepszego z możliwych obrazów. Najpiękniejszego. Chcę poezji wciskającej się między nieoheblowaną prozę. 


Dochodzi do tego fakt, że Minervini, zupełnie dosłownie, jest w swoim filmie gościem – to Włoch w USA, esteta włóczący się po przeoranym rasizmem i doświadczeniami niewolnictwa amerykańskim południu, obcy rozmywający własną obecność w wielokulturowym, eklektycznym tyglu. Kieruje kamerę na Afroamerykanów z tak zwanych złych dzielnic Nowego Orleanu, wybiera życiorysy maksymalnie przetrącone, odbijające jak w soczewce prawdę o rasowo-klasowym-płciowym splocie, który wyznacza społeczną hierarchię ciał wewnątrz najlepszego kraju świata. Wykluczenie przechodzi tutaj z pokolenia na pokolenie, strach i niepewność – jak mówią bohaterowie filmu – wysysa się z mlekiem matki, koduje w spiralach DNA. Judy Hill – właścicielka baru – nie tylko próbuje wiązać koniec z końcem i opłacić rosnący czynsz w gentryfikującej się dzielnicy, ale służy wsparciem i radę całej lokalnej społeczności. Na przypominających sesje terapeutyczne spotkaniach czarni – młodzi i starzy – dzielą się własnym wstydem, bólem, poniżeniem, traumą związaną tak z historią, jak i z dniem codziennym. Dwóch małoletnich braci – Ronaldo i Titus – szwęda się po dzielnicy i testuje granice własnego bezpieczeństwa, bo matka zabrania im wychodzić z domu po dziewiętnastej. Na kwadracie rządzi przemoc, a czasami kulkę przywieje w stronę bawiącej się dzieciarni, trzeba być czujnym i zapamiętać żelazne matczyne reguły. Grupa starszych mężczyzn odtwarza miejscowe tradycje, śpiewa bluesa o wspólnocie indiańsko-afrykańskiej, szyje stroje na Mardi Gras w zapadłym garażu. Wszyscy oni – kobiety, starcy i dzieci – cała ta odwieczna plebejska mikrokultura, wytwarza kolejne formy poezji. Tam blues żyje i wciąż krąży lokalnym krwiobiegiem. 

Całą recenzję Marcina Stachowicza można przeczytać TUTAJ


***


Wywoływanie duchów, rec. filmu "Symfonia fabryki Ursus", reż. Jaśmina Wójcik

Zaczyna się grzecznie – od starczych twarzy w kadrze i ich urywanych wspomnień w głośnikach. To byli robotnicy warszawskiej fabryki Ursus. Niegdyś ikona polskiego przemysłu, dziś stała się synonimem transformacyjnych zmian i zrównanym z ziemią symbolem upadłej klasy robotniczej. O jednym z największych zakładów produkcji traktorów w Europie emeryci mówią w żołnierskich zdaniach. Wylewne emocje zostają zastąpione garścią chlubnych statystyk. Poorane zmarszczkami, ogorzałe oblicza emerytów komunikują więcej niż tysiąc słów. Energia ich ruchów każe wyobrażać sobie, ile procent normy byli w stanie dawniej osiągnąć. Pojedyncze komunikaty wielu osób składają się na samouzupełniającą się, na poły smutną, opartą na wzajemnej więzi, kolektywną opowieść z innej epoki. Poezji w niej jak na lekarstwo.


Nie mija chwila i przenosimy się do filmu Xaviera Dolana: twarz w kadrze gwałtownie się oddala, kadr nabiera blasku, kamera dostosowuje rytm do ruchów starego pracownika, wyłuskując go z tłumu, by zaraz spojrzeć na niego z dalekiego nieba – jak na owadzią pracownicę kierującą się w stronę fabrycznego mrowiska. To tutaj, bo gdzieżby indziej, odbędzie się spirytystyczny seans. Przeszłość na chwilę odżyje. Stęsknieni za dziełem życia robotnicy wkroczą w – częściowo już nieistniejącą – topografię fabryki i na nowo odegrają zestaw gestów i tytułową symulację przemysłowych dźwięków. Zrobią to bez rekwizytów, na scenie z ruin. Starzy "Stalkerzy" zwiedzą polski Czarnobyl. Z kadrów zaiskrzy absurdalna poezja, a z głośników zacznie się sączyć dźwiękowy performance złożony z rytmicznego elektro-ambientu i nabierających energii głosów byłych przodowników pracy. Przy tym akompaniamencie duchy zostaną przywołane: kolorowe traktory Ursusa raz jeszcze włączą zapłon i wykonają choreografię, jakiej jeszcze nie było. Chocholi taniec? Raczej rytualne odzyskanie własnej podmiotowości!

Gdybym miał pójść na łatwiznę i opisać sumę podobieństw, na które składa się 61-minutowa "Symfonia fabryki Ursus", zacząłbym od twórczości Tony'ego Gatlifa. To łatwy strzał: jak w "Vengo" czy "Exils", u polskiej artystki i animatorki Jaśminy Wójcik i Dominika Strycharskiego (muzycznego mózgu przedsięwzięcia), dźwięk kształtuje coś w rodzaju eksperymentalnej, autorskiej frazeologii i stanowi odbicie wnętrz stęsknionych za przeszłością bohaterów. Druga, znacznie bliższa – kto wie, czy nie chlubniejsza – konotacja to dokumenty kreacyjne Bogdana Dziworskiego. Pokrewna (choć znacznie lepiej reagująca na przebodźcowanie odbiorców) wizualna wrażliwość; porównywalna moc utrwalania nam w głowach obrazkowych kompozycji; to samo wyczucie wewnątrzkadrowego absurdu; ten sam wreszcie temat. Tak jak krótkometrażowe "Kilka opowieści o człowieku" i "Szapito", "Symfonia..." artystami czyni weteranów bezgranicznie kochających swoją pracę. Podobnie jak czynił to Dziworski, Wójcik (ze scenopisarską pomocą Igora Stokfiszewskiego) pasję bohaterów zamienia na ekranie w sztukę.

Całą recenzję Gabriela Krawczyka można przeczytać TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones